You are currently viewing Wyborcza optyka niskiej rozdzielczości – czyli co się wydarzyło w Łomiankach

Wyborcza optyka niskiej rozdzielczości – czyli co się wydarzyło w Łomiankach

Piszę o małym mieście na obrzeżach Warszawy, ale musisz wiedzieć Drogi Czytelniku, że procesy, które mają tu miejsce, po kilku latach pojawiają się na scenie ogólnokrajowej. Tak przynajmniej bywało do tej pory. 

Co więc takiego się tu wydarzyło? 

Zacząć trzeba od początków upływającej właśnie kadencji. W 2018 roku po 8 latach rządów konserwatywnej i autokratycznej władzy do głosu doszła progresywna i liberalna ekipa zbudowana wokół ruchu miejskiego Dialog. Zwycięstwo było spektakularne obejmujące zarówno urząd burmistrza, jak i radę.  

Niestety osoba, której zaproponowaliśmy, by jako burmistrz była naszym liderem, nie podołała zadaniu. Kadencja była pasmem sporów, wewnętrznych antagonizmów i niezrozumiałych dla mieszkańców konfliktów. Niemniej sporo pozytywnych elementów zostało wprowadzonych w życie miasta. Przede wszystkim zniknął hejt i populistyczna propaganda sączona przez poprzedników. Nie zastąpiła tego niestety jakaś nowa jakościowo narracja pokazująca wizję miasta przyszłości. Burmistrz skupiła się na urzędniczeniu. 

W taki sposób dojechaliśmy do wyborów 2024 roku. 

Wystartowało w nim 8 komitetów. Dwa reprezentujące poprzednią konserwatywną władzę, pięć wywodzących się ze środowisk, które tworzyły zwycięską w 2018 roku koalicję, oraz partyjny komitet PiS. Koalicja Obywatelska na skutek katastrofalnego zarządzania nie zdołała zarejestrować listy kandydatów.  

Zdjęcie autora

Jak wobec takiego urodzaju propozycji zachowali się wyborcy? 

Spośród sześciorga kandydatów na burmistrza najlepszy wynik osiągnęły dwie konserwatywne kandydatury poprzedniego burmistrza i wiceburmistrza. Dotychczasowa burmistrz zajęła przedostatnie miejsce w stawce. 

Do rady dostało się po kilka osób z każdego komitetu. Spektakularną porażkę zaliczył komitet ruchu miejskiego, wokół którego budowana była w 2018 roku zwycięska koalicja.  

Dlaczego tak się stało? 

Mimo, że już od samego początku kadencji coraz więcej osób z grona zwycięskiego środowiska dystansowało się, a później stanęło w otwartej opozycji do burmistrzyni, to w powszechnym odbiorze, ciągle postrzegano tę grupę jako definiującą nowy porządek. Główną cechą tej „nowej jakości” nie stały się racje którejś ze stron, ale spory i konflikty. 

Kara wymierzona całemu projektowi przez wyborców była surowa. Pani burmistrz oceniona została najgorzej w historii miasta, a osoby, które kojarzone były z ideą nowego otwarcia uzyskały wyniki znacznie poniżej oczekiwań. 

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną prawidłowość.  

Mianowicie, spośród dotychczasowych 21 radnych, jedynie 9 pozostanie w radzie. Gdy przypisze się każdemu z radnych oceny ich aktywności w skali od 0 do 10, to w grupie radnych, którzy pozostaną w radzie średnia dotychczasowej aktywności wyniesie 1,9. Wśród tych, którym podziękowano ten wskaźnik będzie na poziomie 5,2

Ten paradoksalny rezultat mówi nam sporo o optyce masowego wyborcy. Oto w postrzeganiu lokalnych zdarzeń zacierają się niuanse, poszczególne stanowiska. Na plan pierwszy wysuwa się zgeneralizowany pogląd, podział na jakieś grube, uogólnione kategorie. Najczęściej użytecznym narzędziem organizującym taką optykę jest podział partyjno-polityczny na PiS i anty-PiS. Ale może być też podział na zwolenników dwu różnych porządków czy sposobów zarządzania symbolizowanych przez osobę „włodarza”. 

W tych okolicznościach niezadowolenie z panujących w mieście porządków rozlewa się na wszystkich uczestników tej władzy. Im bardziej ktoś był aktywny, bardziej rozpoznawalny, tym większą część odpowiedzialności za sytuację brał na siebie. 

W tym uproszczonym odbiorze, przestaje być ważne, że miał rację krytykując kogoś innego. W perspektywie niskiej rozdzielczości widać jedynie, że był częścią władzy, która się kłóciła. 

Wnioski na przyszłość? 

Osoba, której powierzamy rolę lidera musi mieć kompetencje przywódcze, umieć integrować. Dezintegracja zwycięskiej ekipy jest czynnikiem, który silnie oddziałuje na oceny mieszkańców. Liczy się nie tylko beton i asfalt. Ważna jest umiejętność stworzenia nowej narracji i wizji. Jej brak utrudnia integrację i nie pozwala wyborcom stworzyć pozytywnego obrazu w niskiej rozdzielczości, którą operują.   

Czy uda się lokalnie stworzyć w ciągu pięciu lat nowy wehikuł wyborczy, który wykorzysta te doświadczenia? Pozostaje mieć nadzieję. Trzeba też mieć nadzieję, że prognostyczna rola Łomianek dla zdarzeń w całej Polsce przestanie działać i w kraju sprawy potoczą się inną drogą. 

MEDIA DLA DEMOKRACJI

Działamy dzięki dotacji otrzymanej z programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich!

Witold Gawda 

Socjolog, były wiceburmistrz Łomianek, prezes Kongresu Ruchów Miejskich